Kiedy mamy odpowiednio przygotowany gabinet, musimy pomyśleć o przygotowaniu własnym na spotkanie z pacjentem, często kolejnym i jednym z wielu danego dnia czy nocy.
Pominięcie tego etapu może poskutkować niepokojem, pośpiechem, brakiem koncentracji, co z kolei może wpłynąć na skuteczność komunikacji, przebieg i efektywność konsultacji, a nawet zwiększyć ryzyko popełnienia błędu.
Dotyczy to zwłaszcza trudnych konsultacji o dużym ciężarze emocjonalnym, np. przekazywanie niepomyślnych wiadomości, agresja czy śmierć pacjenta, itp.
Przystąpienie do kolejnej konsultacji „z marszu” nie jest właściwe ani dla następnego pacjenta, ani dla lekarza. Nawet jeśli jesteśmy już spóźnieni, kolejna minuta czy dwie przerwy, przeznaczone na zakończenie poprzedniej konsultacji i przygotowanie się do obecnej, nie wpłyną znacząco na opóźnienie, a nawet mogą je trochę zniwelować, podczas gdy kontynuowanie bez żadnej przerwy może jeszcze pogorszyć sytuację.
Trywializmem, choć niezwykle często zaniedbywanym jest zaspokojenie potrzeb absolutnie podstawowych czyli fizjologicznych. Głód, pragnienie, przepełniony pęcherz czy jelito, nie sprzyja koncentracji i spokojowi, więc pamiętajmy, że – jak mawia Magda Mikulska, współprowadząca ze mną zajęcia z komunikacji na Sopockim Areopagu Etycznym – lekarz musi regularnie „pić i sikać”, żeby mógł efektywnie pracować.
Pierwszym, który uznał wagę przygotowania i zadbania o potrzeby własne lekarza był Dr Roger Neighbour, angielski lekarz rodzinny i twórca pięciopunktowego modelu konsultacji z 1987 roku. Na końcu modelu umieścił housekeeping (dosł. prowadzenie/utrzymywanie gospodarstwa domowego) – taking care of yourself (zadbanie o siebie). Rozumiał przez to upewnienie się o byciu w odpowiedniej formie kognitywnej i emocjonalnej do przeprowadzenia konsultacji – am I in a good shape for the next patient? (czy jestem w dobrej formie na przyjęcie następnego pacjenta?).
Neighbour zaproponował metody takie jak:
- rytuały odwracające uwagę (wyjście z gabinetu i przejście się, zrobienie sobie picia, krótka rozmowa telefoniczna, przeczytanie kawałka książki, sprawdzenie koszyka z papierami do „załatwienia”)
- rozmowa ze współpracownikami
- wprowadzenie różnorodności – rozbicie długich okresów konsultowania innymi aktywnościami, np. wizytą domową, sprawami administracyjnymi, itp.
- wykorzystanie „ikon” – obiektów znajdujących się w gabinecie, takich jak zdjęcia bliskich, obrazy, rośliny, upominki, przedmioty lub teksty kultu, które kojarzą nam się ze spokojem i dobrostanem.
Samo skierowanie wzroku i myśli na taki obiekt działa odprężająco, a można to jeszcze wzmocnić poprzez skojarzenie danego obiektu z pożądanym samopoczuciem używając techniki zwanej kotwiczeniem, wywodzącej się z NLP (programowania neurolingwistycznego).
W nowszym modelu konsultacji, Calgary-Cambridge, przeniesiono tę część na sam początek i nazwano po prostu przygotowaniem, które powinno zawierać dwa elementy:
- zakończenie ostatniego zadania (upewnienie się, że ostatnia konsultacja nie będzie rzutowała na kolejną, stworzenie możliwości powrócenia do nierozwiązanych kwestii) i zwrócenie uwagi na własny komfort (upewnienie się, że głód, upał bądź niewyspanie nie zakłócą koncentracji podczas kolejnej konsultacji)
- skupienie uwagi i przygotowanie się do tej konsultacji (przeczytanie dokumentacji, wyszukanie wyników badań lub przemyślenie historii choroby pacjenta)
Wszystkie powyższe czynności należy zakończyć przed przywitaniem pacjenta.
Co możemy – bazując na powyższych podpowiedziach – rozważyć dla siebie, w codziennej praktyce?
Aby „wydostać się” z poprzedniej konsultacji i wywołanego nią stanu emocjonalnego:
- przenieść się fizycznie w inne miejsce przestrzeni – wstać, podejść do okna i wyjrzeć przez nie, wykonać kilka prostych ćwiczeń oddechowych lub rozciągających, wyjść do toalety czy kuchni
- porozmawiać ze współpracownikiem/współpracownikami
- sprawdzić pocztę lub social media
- włączyć sobie fragment ulubionej muzyki, obejrzeć kawałek teledysku do ulubionej piosenki
- zadzwonić do kogoś bliskiego
Szybkie metody uspokojenia się i wydostania z silnych emocji:
- oddychanie do kwadratu/kwadratowe/pudełkowe
- oddychanie koherentne
- medytacja drzewa
- jednominutowa medytacja
- kotwica na odczuciu w ciele (kinestetyczna) lub obiekcie z gabinetu (wzrokowa) czyli przywołanie pożądanego stanu emocjonalnego wcześniej wzmocnionego i zakotwiczonego (skojarzonego z unikalnym bodźcem).
Tak się ją zakłada:
- wybierz kotwicę (unikalny bodziec wywołujący) oraz stan, których chcesz przywołać na zawołanie, np. spokój, pomysłowość, itp.
- przywołaj stan i wzmocnij go – przypomnij sobie obraz sytuacji z przeszłości, kiedy się tak czułaś/eś, a następnie wzmocnij jego parametry (rozmiar, odległość od ciebie, ostrość, kolory, dźwięki) a także towarzyszące mu odczucie do maksimum
- w chwili maksymalnego nasilenia stanu wywołaj wybrany bodziec (wykonaj specyficzny gest, spójrz na przedmiot, zdjęcie, itp.) i zakotwicz ten stan
- złam stan – zmień pozycję, pomyśl o czymś zupełnie innym, policz od 10 do 1, itp.
- przetestuj kotwicę – wywołaj bodziec i sprawdź jak wyrazisty jest pojawiający się w jego następstwie stan. Jeśli nie pojawia się w ogóle lub jest zbyt słaby, powtórz etapy 2-5 aż do osiągnięcia pożądanej mocy.
Zwróć uwagę, aby stan był jak najbardziej wyrazisty, bodziec jak najbardziej unikalny (gest, którego nie używamy regularnie i nie wykonamy przypadkowo), a kotwica założona w odpowiedniej chwili. Używaj regularnie!
Istnieje jeszcze wiele innych technik i strategii otrząśnięcia się po poprzednim pacjencie i przygotowania na spotkanie z kolejnym, przytoczone wyżej są przetestowane przeze mnie i znajomych lekarzy w codziennej pracy i naprawdę skuteczne.
Zachęcam do spróbowania!